Wycieczka szlakiem złośliwych projektów w Budżecie Obywatelskim których nie chcieli mieszkańcy.
77
Oceniony negatywnie
Pomysł na rok 2023

Koszt pomysłu
200 000 zł
Kategoria
Poziom zgłaszanego projektu
ogólnomiejski
Wycieczka szlakiem złośliwych projektów w Budżecie Obywatelskim których nie chcieli mieszkańcy.
Odwiedzimy takie projekty jak "plac zabaw na Dolince Służewieckiej", "poprawa drogi do szkoły na ulicy Dąbrowskiego" i wiele wiele innych.
Odwiedzimy takie projekty jak "plac zabaw na Dolince Służewieckiej", "poprawa drogi do szkoły na ulicy Dąbrowskiego" i wiele wiele innych.
Lokalizacja
Poziom zgłaszanego projektu:
ogólnomiejski
Lokalizacja projektu - ulica i nr / rejon ulic w Warszawie:
Cała Warszawa
Dane projektu
Skrócony opis projektu
Wycieczka szlakiem złośliwych projektów w Budżecie Obywatelskim których nie chcieli mieszkańcy.
Odwiedzimy takie projekty jak "plac zabaw na Dolince Służewieckiej", "poprawa drogi do szkoły na ulicy Dąbrowskiego" i wiele wiele innych.
Odwiedzimy takie projekty jak "plac zabaw na Dolince Służewieckiej", "poprawa drogi do szkoły na ulicy Dąbrowskiego" i wiele wiele innych.
Opis projektu
Projekt ma za zadanie ukazanie stopnia zawłaszczenia Budżetu obywatelskiego przez patoaktywistów przy aprobacie miejskich urzędników.
Podczas naszych wycieczek pokażemy jak marnotrawione są pieniądze nas wszystkich na irracjonalne inwestycje.
Podczas naszych wycieczek pokażemy jak marnotrawione są pieniądze nas wszystkich na irracjonalne inwestycje.
Projektowanie uniwersalne
Tak
Uzasadnienie realizacji projektu
Projekt pozwoli na ograniczenie bezsensownych wydatków na projekty których nie chcą mieszkańcy, a które usilnie forsują urzędnicy-patoaktywiści.
Charakterystyka
Kategoria tematyczna projektu
Potencjalni odbiorcy projektu
Kosztorys
Szacunkowy koszt realizacji projektu:
200 000,00 zł
Uzasadnienie negatywnej oceny projektu
Uzasadnienie negatywnej oceny projektu
Nie została dołączona lista poparcia
Co sądzisz o tym pomyśle?
Dodaj komentarzNiektórzy mogą być zajęci pracą albo dziećmi. Niektórzy są niepełnosprawni i z tej wyprawy są wykluczeni a pieniądze po prostu znikną po takim wydarzeniu.
Mnie w zeszłym roku najbardziej zabolało, że wygrał projekt 600-700 tys zł na rehabilitację piesków w schronisku na Paluchu. Kiedy ludzie na NFZ w Warszawie czekają rok w kolejce. Ja też miałam takie doświadczenie, że internista z NFZ dał mi skierowanie na pobyt na oddziale dziennym rehabilitacyjnym na NFZ, kolejki były roczne, ale załapałam się do kliniki półprywatnej, gdzie czekało się kilka tygodni. Potem internista powiedział, że ten pobyt nie spełnił jego oczekiwań i abym nigdy więcej nie wracała, bo się źle mną zajmowali i strasznie skąpili wydatków na zajęcie się pacjentem. Po prostu nie ma się gdzie zapisać na rehabilitację w Warszawie z NFZ, żeby było lepiej, ale 600-700 tys zł z pieniędzy publicznych na pieski i kotki z Palucha wygrało. Dalej jestem niedoleczona a mam 32 lata i społeczeństwo oczekuje, że powinnam pracować, założyć rodzinę, mieć siły na zajmowanie się dziećmi, płacenie ZUS, podatków i pracę. Później poszłam do lekarza rehabilitacji do innej przychodni, już na NFZ, to lekarka powiedziała, że mój stan jest rzekomo za dobry, żebym dostała skierowanie na oddział dzienny... za to neurolog prowadzący powiedział, że mój stan jest tak kiepski, że wykracza poza możliwości lekarza rehabilitacji. Zatem nie wiem czy mój stan jest za kiepski na rehabilitację czy jednak za dobry, żeby dostać się do rehabilitacyjnego oddziału dziennego w przychodniach, gdzie zwykle czekało się rok w Warszawie na NFZ jeszcze przed pandemią Covid???? Na takich oddziałach większość pacjentów to seniorzy, ale są też młodzi ludzie, którzy muszą jeszcze latami tyrać i pracować, żeby mieć na swoje utrzymanie. Wiemy jak ZUS przyznaje chorym renty i w jakich rewelacyjnych stawkach, na najgorsze jedzenie bez leków i rachunków, żeby żyć jak ciężar dla reszty rodziny i wegetować...
Oprócz tego przegrały też tabliczki, które miały zapobiegać samobójstwom na mostach a kosztowały o ile dobrze pamiętam 24 tys zł. Przegrał też zakup nowej karetki pogotowia dla warszawskiego szpitala, a potencjalnie każdy może jej kiedyś potrzebować. Nawet ktoś z rodziny tych, co głosowali. Czasami na przyjazd karetki nie można się doczekać, bo jest kolejka do obsługi wezwań! Były już reportaże w tv, że ktoś umarł, bo się nie mógł doczekać na przyjazd.
Ludzie, którzy muszą płacić podatki, przegrywają z pieskami i kotkami ze schroniska. W tym roku schronisko znowu wyciąga łapę po pieniądze na warunki do socjalizacji piesków, choć sami piszą, że dostali pieniądze z miasta na kilka swoich projektów (nie wspominając ile wzięli rok temu na tę rehabilitację zwierząt). Ja rozumiem, że cel też jest ważny, ale ta szala w głosowaniu z budżetu obywatelskiego, jest jakoś dziwnie przechylona, nie tam, gdzie powinna. Ludzie są spychani na bok, bo przecież pieski ważniejsze, a ciekawe kto będzie na te pieski i kotki pracował? To schronisko i tak przecież nie wypcha wszystkich zwierząt jakie ma na stanie.
wskazano w projekcie przykłady takich inwestycji a nie brakuje w każdej z dzielnic projektów, które były oprotestowane przez mieszkańców przy wsparciu różnych mediów np; Dolinka Służewska - nie było portalu, rozgłośni radiowej i TV które by o tym nie mówiły/pisał.
Pan jako pierwszy wskazał taki projekt (brawo), więc to kwestia tylko techniczna, można ten portal wykorzystać, skoro przez większość roku jest mniej "użytkowany". W dzisiejszych czasach jest wiele możliwości technicznych.
Panów, których był łaskaw Pan wymienić nie znam i chyba nie są autorami tego projektu. Tu bym doradzał powściągliwość w podawaniu danych personalnych nawet jeżeli ewentualnie Panowie są w jakieś organizacji aktywistycznej miasta. Jest RODO i administrator strony może uznać to naruszaniem ustawy, winno wiązać się z zgłoszeniem do odpowiedniej instytucji w celu wyjaśnienia czynie doszło do naruszenia przepisów.
PS. Polecam doczytać jak działa RODO ;)
Komentarz został usunięty przez autora
Jest za dużo projektów, które wygrywają tylko dlatego, że nie można głosować przeciw.
Łąki kwietne możemy mieć nie kosząc trawników do łysa, zwłaszcza w okresie upałów.
Wyjące kostuchy ze spalinowymi smrodzącymi kosiarkami wycinają ledwo, co wyrosłą świeżą trawę i kwiatki, dewastują naturalne łąki wytwarzające tlen dla mieszkańców i pożywienie dla pszczół.
Według bartników miód z miast jest tak samo zdrowy jak spoza miasta, więc malkontenci niech zamilczą.
Po dewastacji trawników mamy spaloną trawę, więcej kurzu i szkodliwych PM-ów w miastach i brak tlenu.
A ile kasy dla mieszkańców można było zaoszczędzić na właściwe potrzeby Warszawy?
Służby ogrodnicze niech zajmują się odbetonawianiem przestrzeni i sadzą potrzebne krzewy i drzewa, a nie dewastują miasto według pseudo-planów niszczących zieleń miasta.
Potrzebujemy w miastach zieleni i świeżego powietrza zamiast betonozy i suchych piachów na trawnikach.
Normalny ogrodnik kosi trawę i łąki po cyklu wegetacji, a nie w trakcie.
Ale reszta komentarza bardzo rozsądna.
W tym roku niestety kostuchy-ogrodziarze już powycinały trawę do gruntu i mamy wypłowiałe paskudne piachy do oglądania zamiast kwiatków i trawy - ratusz ma widać nadal za dużo kasy do opłacania zaprzyjaźnionych firm ogrodziarskich - może czas, aby pokazać mieszkańcom faktury za te pseudo-kosmetyki naszej zieleni, przypuszczam, że to obfite, grube faktury.
Zamiast sadzenia zieleni jest ona maksymalnie redukowana.